02-12-2013, 00:00
Inwestowanie w energooszczędność może się opłacać
Nie ulega wątpliwości, że ze wspomnianych polskich programów skorzystać może relatywnie niewiele właścicieli. W Polsce wciąż wybór mniej lub bardziej energochłonnej nieruchomości to kwestia poboczna dla większości nabywców lub najemców pomimo, że klasa energetyczna nieruchomości nie jest sprawą obojętnąnp. dla poziomu opłacalności wynajmu.
Teoretycznie bowiem im bardziej energooszczędna nieruchomość, tym niższe koszty utrzymania, a więc więcej pieniędzy powinno zostać w kieszeni właściciela. O jakich kwotach mówimy? Rozważmy przykład przeciętnego 50-metrowego mieszkania w bloku z „wielkiej płyty”. Gdyby był on zbudowany przed 85 rokiem i nie poddano by go do tej pory gruntownej termomodernizacji, to jego zapotrzebowanie na energię cieplną mogłoby wynieść nawet 300 kWh energii na m kw. rocznie. Biorąc pod uwagę, że dziś średni koszt kWh energii cieplnej można szacować na 0,2 zł, to roczny rachunek za ciepło w modelowym mieszkaniu wyniósłby 3000 zł. Poprawnie przeprowadzona termomodernizacja może ten koszt zmniejszyć nawet o ponad połowę. W efekcie zakup na wynajem mieszkania o lepszej charakterystyce energetycznej można zaoszczędzić około 1000 – 2000 zł rocznie na ogrzewaniu – o tyle większa kwota zostałaby w kieszeni inwestora, który kupiłby na wynajem modelowe mieszkanie o dobrej charakterystyce energetycznej.
Fikcja powszechnej certyfikacji
W Wielkiej Brytanii właściciele nieruchomości, aby je sprzedać lub wynająć, muszą posiadać certyfikat energetyczny. W Polsce to wymaganie nie jest obligatoryjne (na rynku wtórnym i rynku najmu). W praktyce więc certyfikaty niemal nie występują przy zawieraniu transakcji. Powodów tego stanu może być wiele. Najważniejszym wydaje się fakt, że certyfikat energetyczny dla przeciętnego odbiorcy może być zupełnie nieczytelny.Główną informacją płynącą z tego dokumentu jest bowiem nie to ile kosztować będzie rocznie ogrzewanie, ale wysokość zapotrzebowania na energię (wyrażonaw kilowatogodzinach na metr kwadratowy rocznie). Co więcej, na pierwszej stronie certyfikatu znajdziemy dwie pozycje: zapotrzebowanie na energię pierwotną i końcową.
Na podstawie tej drugiej łatwiej obliczyć potencjalne koszty ogrzewania nieruchomości. Zapotrzebowanie na energię końcową nie jest jednak informacją mocno eksponowaną. W oczy rzuca się natomiast zapotrzebowanie na energię pierwotną, która jest sumą zapotrzebowania na energię końcową oraz dodatkowych nakładów na dostarczenie energii do granicy budynku (np. oleju opałowego, gazu, energii elektrycznej itp.). Pokazuje więc w większym stopniu jakie jest oddziaływanie nieruchomości na środowisko, niż świadczy o kosztach ogrzewania, wentylacji i podgrzania wody użytkowej.
Podobne artykuły
Komentarze